16.9.13

Oliver Bullough "Kaukaz. Niech świat rozbrzmiewa naszą chwałą"

Kaukaz łączy w sobie piękno krajobrazu, wielość kulturowo-etniczną oraz... tajemnicę. Oliver Bullough odkrył bowiem, iż nawet w najrzetelniejszych opracowaniach na temat historii regionu są ogromne luki. Czerkiesi, jeden z ludów zamieszkujących Kaukaz, w niektórych publikacjach nie zostali nawet wspomniani, podczas gdy wzmiankowano nawet o angielskiej królowej Elżbiecie I! W niepełnych monografiach znajdowały się informacje o podboju Kaukazu przez Rosję, ale bardzo nieprecyzyjne, pełne przemilczeń na temat wyniszczania kolejnych kaukaskich narodów. 

Bullough postanowił więc odkryć nieznane karty historii Kaukazu i oddać chwałę tym, którzy walczyli o swoją wolność i godność- Nogajom, Czerkiesom, Turkom górskim, Czeczenom, Karaczajom, Bałkarom... Choć ludy te w większości zostały przysypane przez pył czasu - a może właśnie dlatego? - brytyjski dziennikarz skierował swoją uwagę właśnie na nich, świadków i ofiary tragedii, która rozgrywała się przez lata w pięknej górskiej scenerii. Wykonawcy planów władców Rosji o powiększeniu terytorium ich kraju ochoczo, wręcz nadgorliwie, zabierali się do dzieła oczyszczania terenów z ludności zamieszkującej Kaukaz. Często nie fatygowano się z wysiedlaniem autochtonów na terytoria Azji Środkowej - szybszym rozwiązaniem było wybicie ludności do nogi... Oliver Bullough dopuszcza do głosu świadków tych dramatycznych wydarzeń, zarówno tych mimo woli wciągniętych w wir historii, jak i tych, którzy byli bezpośrednio zaangażowani w ówczesne wydarzenia. To właśnie poprzez historie pojedynczych bohaterów odtworzył nieznane szerszej publiczności krwawe dzieje Kaukazu.

Podobnie jak różnorodny jest Kaukaz, taka jest też książka Olivera Bullougha. Nieco bałam się tego opasłego tomu, nie ze względu na objętość lecz na ogromną dawkę historii, którą spodziewałam się otrzymać. Ta została jednak podana w taki sposób, że potrafiła zainteresować nawet mnie (od szkoły podstawowej mam awersję do roztrząsania dziejów). Ale jak już wspomniałam, jest to pozycja niejednorodna, na jej kartach bowiem opracowanie historyczne stale przeplata się z reportażem. Kaukaz. Niech świat rozbrzmiewa naszą chwałą to książka, która nie tylko odsłania nieznane karty historii i demaskuje ludobójstwo, którego dopuściła się Rosja, ale pomaga również przełamać stereotypy narosłe choćby wokół Czeczenów. 

Zysk i S-ka 2013
Seria: Człowiek poznaje świat
Tytuł oryginału: Let Our Fame Be Great: Journeys Among The Defiant People Of The Caucasus
Przekład: Jacek Spólny
Czytaj więcej →

25.7.13

Mieczysław Lepecki "Niknący świat"

W dzisiejszych czasach chyba nie ma już miejsc, w które nie wkroczyłby człowiek wraz z towarzyszącym mu postępem cywilizacyjnym. Oglądając zdjęcia Indian zamieszkujących dżunglę amazońską czy Buszmenów widzimy, że tradycyjne stroje i naczynia są powoli wypierane przez chińskie T-shirty i plastik, a wizyta "innego", białego człowieka nie wywołuje już takiego poruszenia jak niegdyś. Mieczysław Lepecki, żołnierz i podróżnik, miał okazję zobaczyć na własne oczy i utrwalić odchodzenie dawnego świata, kraju zakonserwowanego w swej dawności jak mucha w bursztynie*. 

Do środkowo-zachodniej Brazylii zagnała go gorączka złota, a ściślej - chęć sprawdzenia pogłosek o złożach akwamarynu i uszczknięcia kawałka tego naturalnego bogactwa dla siebie. Długa i uciążliwa wyprawa po złote runo** obfitowała w wiele cennych obserwacji. Jak się bowiem okazało, czas jego podróży zbiegł się z okresem zmian jakie zachodziły na przemierzanych ziemiach. Te, dotychczas zamieszkiwane przez autochtonów, według prawa uznano za ziemie niczyje, które można rozparcelować i sprzedać. Nikt nie liczył się z racjami Indian, zamieszkujących sporne tereny od pokoleń. Właśnie z tą sprawą wiązano przybycie białego człowieka - Lepeckiego wzięto za spekulanta handlującego ziemią lub jej nowego właściciela. Również z tą kwestią związany był finał akwamarynowej przygody...

Niknący świat to książka o niezwykłym uroku. Szata graficzna - stylizowane okładka i mapa na wklejkach, a także piękne czarno-białe zdjęcia wewnątrz publikacji - oraz archaiczny dziś styl opowieści przeniosły mnie niemal sto lat wstecz i zapewniły wspaniałą podróż. W czasach, gdy literatura podróżnicza w dużej mierze sprowadza się do pisanych potocznym językiem relacji, z niekłamaną przyjemnością czytałam o "uroczych akcesoriach przyrody" czy "zakrytych seksach" u Indian, a sformułowania typu: Czarna skóra, rozklepany na pół twarzy nos i wypukłe wargi nie pozwalały wątpić, że był to Murzyn***, choć dziś zapewne byłyby uznane za niepoprawne politycznie, wywoływały na mojej twarzy szeroki uśmiech. W Niknącym świecie wyrażone w prosty sposób spostrzeżenia przeplatają się z ocierającymi się o poetyzm frazami, a poważna tematyka jest równoważona humorem sytuacyjnym. 

Jest w tej książce jakiś czar, którego próżno szukać we współczesnej literaturze podróżniczej.

*Mieczysław Lepecki, Niknący świat, Zysk i S-ka 2013, s. 7.
** Tamże, s. 268.
*** Tamże, s. 11.

Zysk i S-ka 2013
Seria: Podróże Retro

Czytaj więcej →

10.7.13

Wolfgang Büscher "Hartland. Pieszo przez Amerykę"


Kto śledzi nowości literackie o tematyce podróżniczej zapewne zauważył okresową modę na niektóre części świata. Wojciech Cejrowski zwrócił uwagę szerokiego grona odbiorców (wszak nie tylko pisze książki, ale i prowadzi emitowany w telewizji publicznej program "Boso przez świat") na Amerykę Południową, a zwłaszcza terytoria znajdujące się na terenie amazońskiej dżungli. Po jakimś czasie piszący podróżnicy (pan Wojtek w swoim programie również) zainteresowali się Azją: Chinami, Japonią, Tajlandią, Wietnamem, dokąd częściej niż dotychczas zaczęli udawać się także zwykli turyści, dla których wcześniej rejony te nie były tak dostępne jak dzisiaj. Ostatnie lata to także zwrot w kierunku Azji mniej znanej - tutaj wyobraźnię wielu podróżników (i moją również!) rozpalają byłe republiki ZSRR oraz Jedwabny Szlak. A Stany Zjednoczone? Wprawdzie marzeniem wielu jest przebycie legendarnej Route 66, ale podróż po USA nie jest tematem często podejmowanym w literaturze (wyjątkiem jest książka Doroty Warakomskiej Droga 66). Wobec tego faktu książka Wolfganga Büschera, który nie tylko podjął się podróży przez Amerykę oraz jej opisania, ale... drogę przebył pieszo, nabiera niezwykłości! Wiedząc, że z North Portal, przejścia granicznego między Stanami Zjednoczonymi a Kanadą, oraz Matamoros w Meksyku, gdzie zakończyła się podróż mężczyzny, w linii prostej jest ponad 3000 km odległości, i to często trudnego terenu (miejsca słabo zaludnione, prerie, pustynie), wyprawa taka budzi podziw. Ale nie tylko nieprzyjazny teren był czynnikiem zagrożenia. Zarówno przed podjęciem wyprawy, jak i już w jej trakcie, Büscher słyszał wiele ostrzeżeń. Obawę napotkanych osób budziły nie tyko dzikie zwierzęta jak lew górski czy kujoty, ale również ludzie, którzy nie wszędzie są przyjaźnie nastawieni do drugiego człowieka. Mimo to podróżnik nie zniechęcił się i brnął naprzód, czasami odnosiłam wrażenie, że wszystko robi na przekór, za nic mając rady innych. 

Oczywiście, nie całą drogę przebył pieszo, korzystał czasami z propozycji podwiezienia i nawet w rejonach, przed którymi go ostrzegano, okazywało się, że spotykał się z ogromną życzliwością. Widziałem Amerykę, królestwo naszych czasów. Ja, ten naiwniak, przeszedłem przez nią całą jak namaszczony, niedotykalny, nikt nie podniósł na mnie ręki, zabierano mnie po drodze, wyciągano spod deszczu i z upału, pojono mnie, kiedy doskwierało mi pragnienie, i chętnie dzielono się wspomnieniami - amerykańską niekończącą się pieśnią, do której ciągle dodawano są nowe zwrotki.* Taką jak opowieść o tytułowym mieście-widmie, wyrosłym z pogoni za marzeniami i ucieleśniającym serce i ból, dwa bieguny amerykańskiej paraboli**

Wolfgang Büscher i jego Hartland są dowodem na to, iż świat nie jest tak niebezpiecznym miejscem, jak się uważa, trzeba tylko mu zaufać i otworzyć się na nowe doświadczenia. Tylko wówczas kraj, do którego zawitamy, pokaże nam swoją prawdziwą, nieznaną twarz. Inną niż znamy z mediów, daleką od wielkiej polityki, spokojną, nostalgiczną. 

*Wolfgang Büscher, Hartland. Pieszo przez Amerykę, Czarne 2013, s. 270.
**Jw., s. 35.

Czarne 2013
Seria: Orient Express
Tytuł oryginału: Hartland: Zu Fuss durch Amerika
Przekład: Katarzyna Weintraub

Czytaj więcej →

2.7.13

Katarzyna Pawlak "Za Chiny ludowe. Zapiski z codzienności Państwa Środka"

Za Chiny ludowe! Za nic nie stanę się prawdziwą szanghajką!* - w jednym z rozdziałów wyznała Katarzyna Pawlak. Czy oznacza to, że Państwo Środka rozczarowało ją? Wręcz przeciwnie! Autorka tych słów kocha Chiny, przyrównując swoje uczucie do miłości do drugiej osoby, którą kocha się mimo wad. A tych w opisywanym kraju nie brak, oczywiście patrząc z perspektywy Europejczyka. 

Katarzyna Pawlak wyjechała do Państwa Środka na studia doktoranckie, do której przepustką była między innymi biegła znajomość języka chińskiego. Wydawałoby się, iż studia w obcym kraju są ogromną szansą na rozwój, okazuje się jednak, że sposób, w jaki doktorantka była traktowana na uczelni nie przystawał do poziomu jej wiedzy i ambicji. Dziewczyna nie była dopuszczana do opracowywania referatów o poważnej tematyce i odnosiła wrażenie, że jej zdolności były sprowadzane do umiejętności jedzenia pałeczkami... Na próby zwrócenia uwagi na niesprawiedliwość i nierówność w traktowaniu jej w porównaniu z pozostałymi studentami reagowano milczeniem lub... śmiechem! Taka jest bowiem typowa reakcja Chińczyka na kłopotliwą sytuację, co studentka zrozumie dopiero po pewnym czasie, choć reakcja ta nadal będzie wywoływała w niej spore emocje. Podobnie jak bycie traktowaną jak przybysz z obcego kraju, tzw. laowaj, który jest uznawany za niewątpliwą atrakcję, którą koniecznie należy sfotografować i która wywołuje zdziwienie, gdy okazuje się, że mówi, i to w dodatku po chińsku! 

Ale Za Chiny ludowe to nie tylko studium odmienności kulturowej, której autorka doświadczyła podczas dwuletniego pobytu w Państwie Środka, ale także obraz życia jego przeciętnego mieszkańca oraz zapis zmian, jakie dokonały się w kraju na przestrzeni ostatnich lat. Katarzyna Pawlak jest socjologiem, w związku z czym zamiast reportażu otrzymujemy treści osadzone w kontekście nauki o społeczeństwie. I choć nie wszystkie teksty zainteresowały mnie w równym stopniu, książka zdecydowanie poszerzyła moją wiedzę na temat Chin i zawiodła mnie w nieznane mi dotąd obszary, np. na granicę z Koreą Północną oraz do telewizyjnego studia, w którym realizowany jest program "Feicheng Wurao" (podobny nieco do znanej polskiemu telewidzowi "Randki w ciemno"). 

Warto przeczytać!

*Katarzyna Pawlak, Za Chiny ludowe. Zapiski z codzienności Państwa Środka, Carta Blanca 2013, s. 107.

Carta Blanca 2013
Seria: Bieguny
Czytaj więcej →

24.6.13

Bartek Sabela "Może (morze) wróci"

Bartek Sabela był gościem tegorocznej krakowskiej edycji Festiwalu Trzy Żywioły, podczas którego miała miejsce premiera jego książki Może (morze) wróci. Wstyd przyznać (może usprawiedliwieniem będzie fakt, iż naukę geografii, i to w dość mocno okrojonym zakresie, zakończyłam w pierwszej klasie szkoły średniej), ale do tego czasu nie miałam pojęcia o zbrodni dokonanej na Morzu Aralskim. Bo jak inaczej nazwać unicestwienie ogromnego zbiornika wody, będącego źródłem utrzymania okolicznej ludności, siedliskiem wielu gatunków zwierząt i - wydawałoby się - stałego elementu krajobrazu zapewniającego klimatyczną równowagę? 

W zrozumieniu tej absurdalnej sytuacji ma pomóc wymowny wstęp, w którym autor książki zarysował analogiczną sytuację, która mogła się zdarzyć na naszym rodzimym gruncie. Program zalania i zarybienia jednej czwartej części powierzchni naszego kraju w pierwszej chwili wydaje się zbyt szalony i nierealny by mógł zostać zrealizowany, jak pokazuje przykład Morza Aralskiego nie jest jednak pozbawiony podstaw. Okazuje się bowiem, że można ot tak, po prostu, wymyślić kolosalną bzdurę i wcielić ją w czyn, nie zważając na ryzyko jakie niesie ze sobą takie przedsięwzięcie. Nie trzeba odpowiednich warunków - można je stworzyć samemu. Skoro jest tyle nie wykorzystanej wody, nic nie stoi na przeszkodzie aby stworzyć system kanałów nawadniających plantacje bawełny. Uzbekistan będzie potęgą w dziedzinie produkcji włókna! Niestety, do produkcji jednego kilograma surowca, czyli ilości wystarczającej na wyprodukowanie trzech bluz lub dwóch par spodni, potrzeba od 17000 do 30000 litrów wody. A żeby wszystko działało jak należy system nawadniający musi być odpowiednio zaprojektowany, w przeciwnym razie... Tę smutną historię już znamy.

Może (morze) wróci to nie tylko suchy opis geograficznej i ekologicznej katastrofy, ale także barwne losy Uzbeków i Karakałpaków oraz miejsca, które zmieniły się wraz ze zniknięciem morza. W opowieści nie brak również odautorskiej refleksji na temat wpływu człowieka na otoczenie oraz turystyki w ogóle. Znane powszechnie przewodniki Lonely Planet, będące dobrodziejstwem dla opierających się na nich leniwych turystów, pomijając niektóre miejsca mogą wyrządzać szkodę tubylcom, odbierając im tym samym szansę zarobku. Sabela pisze także o biedzie, która stała się atrakcją turystyczną i swoich obawach w związku z fotografowaniem ludzi w takich krajach jak Uzbekistan. Nie chce nikogo poniżać posiadaniem drogiego sprzętu, czasami wręcz przewyższającego wartością cały dobytek napotykanych na swojej drodze ludzi.

W tej książce wszystko jest piękne. Prosta, wręcz minimalistyczna okładka, wspaniałe fotografie i grafiki oraz wymowna opowieść bez happy endu doskonale ze sobą współgrają. Chyba nie muszę dodawać, że zostałam oczarowana?

Bezdroża 2013
Czytaj więcej →

13.6.13

Colin Thubron "Cień Jedwabnego Szlaku"


Jedwabny Szlak biegnący przez serce Azji od pewnego czasu rozpala moją wyobraźnię. Chciałabym przemierzyć choć część starożytnego traktu, oczami wyobraźni zobaczyć ciągnące karawany i choć na chwilę przywołać do życia przeszłość. To byłaby niezwykła podróż, jakże inna od turystycznego wypadu nastawionego na zaliczanie kolejnych zabytków na trasie, co uświadomił mi Colin Thubron, brytyjski pisarz podróżniczy, porównując przemierzanie Jedwabnego Szlaku - fałszywych granic i wielu rozwidlających się dróg - do pogoni za duchem. Jego podróż to bowiem coś więcej niż bicie kilometrów (a tych na trasie pisarza uzbierało się aż 11000!) i wykreślanie kolejnych państw z listy krajów, przez które przebiegał niegdyś trakt handlowy.

Colin Thubron wkroczył na Jedwabny Szlak w dawnej stolicy Chin Xi'an i przemierzał kolejno byłe republiki radzieckie, Afganistan oraz Iran by swoją wędrówkę zakończyć w tureckiej Antiochii. Drogę pokonywał środkami transportu zbiorowego, autostopem, na wielbłądzie, a nawet wozem ciągniętym przez osła. Nie dbał o swoją wygodę, najważniejsze były bowiem przeżycia i rozmowa z ludźmi napotkanymi na swojej drodze, z którymi nie bał się poruszać kontrowersyjnych tematów takich jak religia czy polityka. 

Thubron podczas spotkania z czytelnikami w Krakowie
(16.05.2012)        

©poczytajka
Thubron dał się poznać jako wnikliwy obserwator, uważny słuchacz i cenny rozmówca. W swojej ciekawości, a wręcz dociekliwości, potrafił przekraczać granicę strachu, jak było np. w przypadku wspinaczki do jaskini położonej kilka metrów nad ziemią. Nie była to jednak jedyna sytuacja, w której czuł obawę. Podczas podróży zdarzały się nieprzyjemne sytuacje, ale zawsze udawało mu się wybrnąć z nich obronna ręką, czasami wręcz brawurowo. Thubron wychodził bowiem z dość zuchwałego założenia, że jako cudzoziemiec jest chroniony. Nie wahał się więc naginać prawa i ryzykować - w Iranie wszedł do meczetu Goharshad zamkniętego dla innowierców, a w pociągu do Samarkandy nie bał sprzeciwić się służbom mundurowym i odmówić wręczenia oczekiwanej łapówki.

Swoją relację z niezwykłej wędrówki szlakiem starożytnych kupców brytyjski podróżnik przelał na papier w dość niespodziewanej dla mnie formie. W Cieniu Jedwabnego Szlaku nie ma śladu suchego, reportażowego stylu, niemal każde zdanie jest dopracowane i nacechowane poetyką. Wprawdzie taka forma w połączeniu z dość dużą ilością kontekstów historycznych chwilami utrudniała mi sprawny odbiór czytanych treści, jednak poetyckiego stylu autora zdecydowanie nie zaliczam do wad książki. Wiem, że do Cienia Jedwabnego Szlaku jeszcze niejednokrotnie wrócę.

Czarne 2013
Seria: Orient Express
Tytuł oryginału: Shadow of the Silk Road
Przekład: Paweł Lipszyc
Czytaj więcej →

5.6.13

Anna i Krzysztof Kobusowie "Podróżuj z dzieckiem. Poradnik praktyczny"


Jeszcze kilka lat temu, kiedy podróżowanie z dziećmi nie było tak rozpowszechnione jak dziś, rodzinne wojaże wydawały mi się czymś abstrakcyjnym. Maluch kojarzył mi się z nieustającymi obowiązkami i wyrzeczeniami (takie przekonanie wpoiła mi rodzina hołdująca kultowi powinności i nieustannej pracy), i gdyby wtedy ktoś mi powiedział, że z niemowlęciem rusza w podróż popukałabym się w czoło. Gdy trafiłam na książki Aldony Urbankiewicz o podróżach z rocznym, a potem dwuletnim synem, poczułam niemalże objawienie. Pojawienie się dziecka nie musi przekreślać naszej ciekawości świata! Potem na jednym z festiwali podróżniczych poznałam Annę i Krzysztofa Kobusów, i oni już ostatecznie przegonili resztki sceptycyzmu goszczącego w moim umyśle. Bo jak można nie wierzyć w powodzenie takiego przedsięwzięcia widząc parę dziennikarzy i fotografów z dwójką maluchów w egzotycznej podróży podczas której realizują materiał zdjęciowy? 

Podczas ostatnich warsztatów na temat podróżowania z dziećmi prowadzonych przez Annę i Krzysztofa Kobusów w Krakowie ogromna sala kina Kijów Centrum była wypełniona po brzegi, co świadczy o tym, że zainteresowanie tematem jest ogromne. Tym bardziej cieszy fakt, iż na rynku wydawniczym niedawno ukazała się książka Podróżuj z dzieckiem. Poradnik praktyczny. Anna i Krzysztof Kobusowie  zebrali w niej cenne rady dla wszystkich, którzy planują wyjazd z małym kompanem, choć część wskazówek będzie przydatna również dla osób podróżujących bez dzieci. Autorzy omówili przygotowania do podróży od podstawowych kwestii takich jak wybór kierunku i wymagane dokumenty po kwestie praktyczne - co zabrać w podróż i o co zadbać przed wyjazdem, by uniknąć przykrych niespodzianek na miejscu np. w postaci tropikalnych chorób. Wiele miejsca poświęcone zostało sposobom spędzania czasu z dzieckiem, gdyż priorytety małego podróżnika są inne niż nasze i trzeba je uwzględnić w naszych planach, gdyż z pewnością nie uszczęśliwimy malucha spędzając z nim kilka godzin przed muzealnymi gablotami czy oglądając kolejne zabytki znajdujące się na liście UNESCO. 

Największą zaletą poradnika Podróżuj z dzieckiem jest to, że został napisany przez praktyków, którzy zdobywali wiedzę na podstawie własnych doświadczeń. Aby czytelnik miał okazję poznać również inne punkty widzenia w książce znalazły się również wypowiedzi i rady zaprzyjaźnionych z Anną i Krzysztofem Kobusami podróżujących rodziców. 

Ta książka udowadnia, że dziecko może być idealnym kompanem podróży, musimy tylko dać mu szansę i otworzyć się na nowy sposób podróżowania.

G+J 2013
Czytaj więcej →