14.4.13

Tomasz Cichocki "Zew oceanu. 312 dni samotnego rejsu dookoła świata"


Nigdy nie byłam pasjonatką żeglarstwa, a dni spędzane na wodzie zawsze wydawały mi się nudne i monotonne. Bo cóż można zobaczyć przemierzając w ten sposób świat? Po książkę Cichockiego sięgnęłam więc z pewną dozą sceptycyzmu i obawą, że Zew oceanu nie przypadnie mi do gustu. Na szczęście już pierwsze strony rozwiały moje uprzedzenia, a ja sama zaangażowałam się w opisywaną historię. A jest to historia niezwyczajna. Oto jeden człowiek opłynął samotnie kulę ziemską bez zawijania do portu, nie licząc przymusowego postoju podczas koniecznej naprawy jachtu. Sama łódź pozostawiała wiele do życzenia - jacht pochodził z masowej produkcji i przeznaczony był do pływania rekreacyjnego, a nie do bicia rekordów! Cichocki jednak postanowił, że stawi czoła wyzwaniu i 1 lipca 2011 wypłynął z Brestu we Francji, by w to samo miejsce wrócić dopiero 7 maja 2012 roku. Dziesięć miesięcy spędzonych na oceanach wbrew moim wyobrażeniom obfitowało w liczne, często dramatyczne wydarzenia. Sprzęt, który wydawał się nieodzowny (radar, autopilot, generator prądu), odmówił posłuszeństwa, a sam jacht w pewnym momencie zaliczył wywrotkę. Cichocki stracił wiele żywności, w wyniku czego posiłki jadał co drugi dzień, nie stracił jednak ducha i kontynuował rejs, by dobić wreszcie do portu, z którego wypłynął niemal rok wcześniej. Wrócił bogatszy nie tylko w doświadczenia, ale także w wiedzę o sobie samym: (...) samotny rejs dookoła świata rozumiany wyłącznie jako podróż nie ma sensu - wraca się przecież w to samo miejsce, z którego się wyruszyło. Ma sens jedynie wtedy, gdy stanie się podróżą w głąb własnej duszy. Przez ponad 10 miesięcy przyglądałem się sobie w bezlitosnym lustrze oceanu, by dowiedzieć się, kim naprawdę jestem.*

Tomasz Cichocki mimo iż dokonał czegoś naprawdę spektakularnego i wymagającego ogromnego samozaparcia oraz hartu ducha, wydaje się osobą skromną i sympatyczną, a jego relacja tchnie autentyzmem i szczerością. Dziwi mnie fakt, że mimo wielkiego dokonania, wcześniej nic o Cichockim nie słyszałam, ba! przed ukazaniem się książki nie miałam pojęcia o jego istnieniu i odbytym rejsie, podczas gdy nad Romanem Paszke rozwodziły się liczne media. Wracając do książki - jeżeli wierzyć Kubie Strzyczkowskiemu, dziennikarzowi radiowej Trójki, żeglarzowi i znawcy literatury tematu, Zew oceanu jest jedną z najlepszych książek o samotnych rejsach. Zdecydowanie przyłączam się do rekomendacji!

Carta Blanca/Dom Wydawniczy PWN 2013
Seria: Bieguny

*Tomasz Cichocki, Zew oceanu. 312 dni samotnego rejsu dookoła świata, Carta Blanca, Warszawa 2013, s. 15.

0 komentarze to “Tomasz Cichocki "Zew oceanu. 312 dni samotnego rejsu dookoła świata"”

Prześlij komentarz